Jak pokonujesz swoje słabości, stosujesz zasady czy może robisz większość rzeczy z automatu?
Nie jestem dietetykiem, lekarzem ani nie mam żadnych kwalifikacji potwierdzających, że moje działania są dobre. Stosuje zasady, które mi pasują i które sprawiają, że jest mi łatwiej pokonywać swoje słabości.
Po pierwsze i najważniejsze dla mnie.
NOTUJE, PISZE.
To zawsze pomaga być bardziej regularnym w swoich postanowieniach. Czytając jakiś czas temu o tym, że może to pomóc nie wierzyłam w to przekonanie. Jednak sprawdziłam to na sobie i to działa. Chociaż nie od razu się to udało. Kilka razy podchodziłam do zapisywania jadłospisów, notowania swoich treningów. Dostałam idealny kalendarz, który zainspirował mnie do zapisywania swoich jadłospisów. Gdzieś przeczytałam "Chcesz schudnąć? Pisz bloga". Możemy to odnieść nie tylko do odchudzania ale także do wielu innych dziedzin. Blog równie może Cie zmotywować, nie musisz posiadać kwalifikacji, żeby pisać, a to może pomóc Ci się rozwijać. PISZ, ZAPISUJ, NOTUJ!
Po drugie
MOTYWACJA!
Znajdź motywację. Kilka lat temu miałam sporą nadwagę. Wszystko się zmieniło kiedy któregoś dnia na wadze widniało ponad 71 kg, a już samo lustro nie mogło na mnie patrzeć. Nie jest to dobra motywacja, ale jeśli nic innego nie jest w stanie Cię zmotywować to ostatnia deska ratunku. Udało mi się osiągnąć upragnione 55 kg. Niestety coś to zaburzyło. Zmiana otoczenia. Do tego teraz ciąża. Wiele nawyków zostało ale niektóre złe wróciły. Teraz moją motywacją stał się lekarz, który mi uświadomił, że za dużo przybieram na wadzę. Opowiedział o wszystkich powikłaniach związanych z zbyt szybkim przybieraniem na wadze i sprowadził mnie na ziemie. Za to mu dziękuję!
Po trzecie
NIE POPADAJ W PARANOJE!
Obiadek u babci? Walentynki - kolacja z narzeczonym, impreza u znajomych, a może tłusty czwartek? Wigilia?
Nie czuj się uwięziona nie zawsze na śniadanie musi być owsianka, a na kolację sałatka. Jednorazowy wypad na pizze z koleżankami nie sprawi, że znów zaczniesz tyć, a jedna impreza nie pozbawi zmiany twoich nawyków. Pamiętaj o rozsądku. A nawet taka odskocznia od codzienności może pomóc. Ja pozwalam sobie na tzw. cheat meal. Czyli posiłek, który wykracza po za moje postanowienia. Dzięki temu nie czuje się uwięziona. Następnego dnia nie mam wyrzutów sumienia, tylko wracam do swoich nawyków. I nigdy tego nie planuje. Staram się żeby zdarzało się to rzadko. Ale jeśli chcesz być bardziej regularna to wybierz sobie jeden dzień w tygodniu, który będzie Twoim cheat mealem. Licząc 5 posiłków dziennie x 7 dni to jest 35 posiłków. 5 posiłków w tygodniu może być twoją odskocznią. ;)
Po czwarte
CZYTAM!
Przeglądanie, czytanie blogów i stron internetowych bardzo mi pomaga. Kiedy nie mam pomysłu na jutrzejszy obiad z pomocą przychodzi wujek google. :) Przydatne też są spisy blogów o diecie i ćwiczeniach. Lubie dowiadywać się nowych rzeczy i wykorzystywać je w praktyce.
Po piąte
A JAK WYGLĄDA MÓJ JADŁOSPIS?
Teraz kiedy zostanę niebawem mamą, zadanie jest zupełnie prostsze. Posiłki mogę przygotowywać na bieżąco i w trakcie dnia wymyślić co dziś zjem. Poranek zaczynam od wody z cytryną.
Jadam 5 posiłków dziennie. Oprócz wody z cytryną popijam po śniadaniu kawę z mlekiem :).
W ciągu dnia jeszcze zieloną herbatę z cytryną i miodem. Jak wygląda dokładnie mój cały jadłospis pokażę w innych postach. Generalnie staram się jeść dużo owoców i warzyw. Teraz w głównej mierze korzystam w większości z owoców mrożonych, które zamroziłam latem , a mrożonki warzywne kupuje w sklepach. ;) Przez to, że niestety nie mogę na ten moment ćwiczyć staram się jeść lżej niż przed ciążą.